No dobra... [mały spoiler nt. obsady] Cillan Murphy genialny, Tom Hardy genialny jak zwykle... ale Adrien Brody pojawiający się w 4 sezonie to jest pie****ny majstersztyk, którego nie powstydziłby się Marlon Brando. Myślę, że przed wejściem na plan tego serialu, Adrian przesiedział długie godziny studiując właśnie książkę Mario Puzo, jak i obraz Coppoli i tak, jak nikt z nas nie lubi coverów i odgrzewanych kotletów, tak ta postać typowego "Sycylijczyka" jest dla mnie na tyle ikoniczna, że aż piękna. Nie jak kopia, a osobne wielkie dzieło, zainspirowane innym dziełem sztuki. Zaryzykowałbym opinię, że to jego rola życia, ale z pewnością byłaby subiektywna ze względu na moją sympatię dla Godfathera, a mam też świadomość, że Brody miał dużo wybitnych ról z "Pianistą" na czele i okazał się wszechstronnym aktorem, który z tego wychudzonego podczas wielkiej wojny ciałka Szpilmana potrafił zrobić maszynę do zabijania przejmującą schedę Schwarzeneggera w Predators, będącym, imho, najlepszą dotychczas kontynuacją. Ale trochę się zapędziłem, koniec końców - polecam 4 sezon Peaky Blinders: będzie się działo :)
Brody był aż groteskowy do przesady. A jego koniec wprost żałosny. Był potencjał na czarny charakter na miarę policjanta z 1 i 2 sezonu. Skończyło się, moim zdaniem, wielkim rozczarowaniem.
a to owszem co do jego końca, zgadzam się w pełni że był marny. Ale to już nie wina aktora tylko scenariusza. Wina albo zasługa, bo to jednak nie njest serial o włoskiej mafii, a cyganie pokazali, że nawet z takim godfatherem mogą sobie poradzić.
Niby tak, ale nie sądzisz, że można było...lepiej?:) Najpierw taki klimat, że przyjeżdżają Włosi, a to się okazało mafia trzepakowa.
Zawsze można lepiej :) Zepsuli trochę ten wątek, zmarnowany potencjał, ale to dość typowe we współczesnych produkcjach.
"Dajmy coś takiego żeby było łooł, może coś a'la Skarfejs, albo koza nostra..." *after a while* "no słuchajcie super napisaliście tego Luce, ciarki na plecach... ale nie możemy tego ciągnąć dłużej bo się zbliża season finale, a na ostatni odcinek już mamy zatwierdzony scenariusz także ten fragment o ogromnej wojnie którą rozpętali musimy sobie darować... Okaże się, że nikt tego Changretty nie lubi i go zastrzelimy za stodołą, ok?" "Tak... Panie Producencie..."
Dlatego nauczyłem się raczej cieszyć, że taki wątek się pojawił niż narzekać, że nie pociągnięto go dłużej ; )
Zdecydowanie zgadzam się. Zapowiadało się bardzo dobrze, ten motyw z czarną łapą był dobrym wstępem, spotkanie Lucy i Tommiego w fabryce bardzo na plus ale potem było już tylko gorzej. Brody przekombinował.
(Spoilery)
Postać Luki miała spory potencjał, ale Brody za bardzo przerysował tę postać. Chwilami wyglądało to tak, jakby parodiował Brando, ale rzeczywiście miał też swoje mocne momenty. Jego wątek został jednak beznadziejnie rozwiązany, najpierw chciał wszystkich Shelbych wymordować, potem zmienił zdanie, potem dał się okiwać jak dziecko a na końcu wystarczyło, że Tommy pogada z Capone i temat zamknięty. Podobnie zresztą spartaczyli finał z Solomonem. Ale wychodzi na to, że ogólnie final 4go sezonu dał ciała. Bo Arthur Shelby po takim potraktowaniu stalową garotą nie powinien żyć. A tak to jego ukartowana śmierć po to, by mógł się pojawić i wsadzić kulkę Brody'emu (gdzie się podział Goldie?)... Cheesy totalnie
Serial gdzies do początku 3 sezonu trzymal fajny klimacik. Pozniej calosc zaczela się mocno sypać. Fabula był dość zagmatwana, a kilka scen groteskowych, wręcz idiotycznych. Final był do przewidzenia. 4 sezon zaczal się z wysokiego C i było tak gdzies do polowy sezonu. Wkrotce okazało się, ze scenariusz, o ile takowy istniał, został napisany na kolanie w czasie przerwy lekcyjnej. Luca to chyba najbardziej frajerski czarny charakter w historii seriali! Wszystko miał na tacy, wszystko przegral. Te zmartwychwstania, kolejna ciaza czy postac Golda (po co? Komu? Do czego?) to "truskawki" na torcie.
Powiem szczerze, ze gdyby uśmiercono jeszcze jednego braciszka to serial tylko by zyskal, a nie stracil. Jakas doza dramaturgii, niepewności, a nie rozpierducha każdego w slo-mo:)
Trzymał palce pomiędzy swoją tętnica , a stalową linką. Wystarczy dokładnie oglądać ;)
Trzeba umieć odróżnić dobre aktorstwo od nachalnego pajacowania. To nie wina Brody'ego, a reżysera i scenarzysty, ale i tak bardziej męczył niz zachwycał.
Świetna rola przyznaję, scena rozmowy w biurze jak się pierwszy raz widzą z Tommym mistrzostwo, jedna z moich ulubionych scen w serialu. Mistrzowskie budowanie napięcia.
Jest genialny, ale czy tam ktoś słabo gra ? Każda rola jest dopracowana i przemyślana, no i tak zagrana, że można tylko bić brawa.
Przecież Brody w tym serialu to karykatura gangstera. Postawa, sposób mówienia, nawet ta idiotyczna wykałaczka. Cały serial ma oczywiście przerysowaną stylistykę, ale postać Brody'ego jest wręcz komiksowa - bardzo mnie to raziło.