Serialowi naprawdę trudno cokolwiek zarzucić. Wszystko jest dopracowane do skrajnej perfekcji, bohaterów nie "ugrzeczniono" na siłę. Fajnie było zobaczyć kulisy powstania "Kabaretu". W ogóle muzyka i te wszystkie próby bardziej przyciągały moją uwagę...
Ale tak szczerze odpuściłem w połowie 4go odcinka. 1szy oglądałem na raty 3 dni... Pozostałe 2,5 w 2 dni.. Liczyłem że z takiej rangi produkcją musi zaskoczyć. Nie wiem o co chodzi - z "Vinylem" to samo.
Dla mnie osobiście nic by się nie stało, gdyby Michelle Williams nie naśladowała Verdon w 100%. Wiem, że to dowód aktorskiego kunsztu, ale.. Mnie po prostu szlag trafiał jak tylko otwierała usta i mówiła coś tym karykaturalnym tonem. Fryzura kojarzyła mi się tylko i wyłącznie z działem mięsnym w Lewiatanie. Nie zaniżam przez to ogólnej oceny, takie moje odczucia tylko..