z cyklu z kamerą wśród ludzi, robala, agresywnej białej małpy, genetycznej pomyłki albo jej poplanetarnie pełzającej pospolitości, jak kto woli, sprowadzonej do odruchów, zrównanej ze skorupiakami bądź szczurami biegającymi bezsensu wte i wewte w klatce cywilizacji, doprawdy, brakuje tylko pani krystyny ce, ale profesor ąhri co rusz to z olśnieniami wpadający skutecznie panią krystynę ce zastąpi..
co się okazuje - z tego co się zdążyłem zorientować bez polskich napisów, bez lektora, za to z pomocą profesora - nie ma nieba, nie ma duszy, wyłącznie odruchy, zwyczaje, fiksacje, wyuczone reakcje, mechaniczne chętki, bezmyślne popędy, zrywy, nawyki, odruchy, kolejne etapy re-ewolucji, co bynajmniej nie przeszkadza, nie umniejsza, wręcz przeciwnie - wyzwala!
bo oto nie musimy się starać, nie ma nieba, nie ma duszy, co najwyżej piekło w którym wszyscyśmy z łaski bożej lub nie-bożej utkwili, uff, co za ulga, im to wszystko wolno, wszak czemużby nie - mówiąc słowami poety - to co to, k*rwa, ma być - nasze czasy cechują się regularnym wzrostem stężenia ch*jowych bredni w zwyczajnym powietrzu, das ist gancegal, dżim, byle po całości - jak powiadał drugi - cała ta sytuacja nosiła pewne znamiona wyjątkowej patoli, toteż stwierdziłem, iż najrozsądniejszym wyjściem będzie natychmiastowa ewakuacja z doliny.. - a mawiał tak bez mała trzydzieści lat temu - ciemności, żywiole, mroku, zetnij mnie z nóg tej nocy!