PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=36010}

Na los szczęścia, Baltazarze!

Au hasard Balthazar
7,0 2 975
ocen
7,0 10 1 2975
6,8 13
ocen krytyków
Na los szczęścia, Baltazarze
powrót do forum filmu Na los szczęścia, Baltazarze!

Robert Bresson jest ściśle kojarzony z minimalistycznym oddaniem realizmu w swoich dotychczasowych filmach. Jego oszczędność obejmuje wszelakie aspekty filmowe: od wizualizacji historii, aż do delikatnego ograniczenia wypowiedzi aktorów, by wykreować kontemplacyjny ton w swoich filmach; i tutaj nie jest inaczej, lecz jednostką, która doświadcza demoralizację świata przedstawionego, jest zwyczajnym osiołkiem o bardzo nadzwyczajnie królewskim imieniu - tytułowy Baltazar.

Koncepcją filmu jest zobrazowanie poszczególnych wydarzeń, w których to osiołek pełni funkcje swoistego katalizatora do inicjowania okrucieństw wobec samego zwierzaka, bądź podmiot jest pobocznym obserwatorem rozwijania się relacji międzyludzkich na zdeprawowanej wiejskiej lokacji. Widzimy z każdym kolejnym jego właścicielem smutny obraz zniewolenia zwierzyny oraz samych ludzi butelkujących się w grzesznych czynach, trawiąc siebie nawzajem.
Być może ten obraz jest najsmutniejszą pozycją w dotychczasowej karierze francuza, m.in. dzięki osadzeniu w roli bohatera niewinnego kłapoucha.

Wizualnie prezentuje się tak jak każdy poprzedni film Roberta.
Subtelnie liryczna medytacja nad losami naszych postaci filmowych jest zaakcentowana tylko i wyłącznie sprawnymi ruchami kamery, kontrapunktującą ścieżką dźwiękową w emocjonalnie szczytowych momentach oraz łagodnymi przejściami montażowymi.
Znajdziemy kilka scen, w których to twórca serwuje nam metaforyczne odniesienia do poszczególnych sytuacji, by bezsłownie skomentować to co się dzieje na ekranie: od przykładowej sceny w cyrku, gdzie widzimy zniewolone zwierzęta w klatkach przy powtarzających się ujęciach osioł-uwięzione zwierze; po wielokrotne pozostawianie widza w niedomówieniu w krótkich najazdach kamery na fragmenty odzienia, twarzy, bądź osób przy szerszej scenografii natury.
Najbardziej zapadającą sceną w pamięć jest oczywiście scena końcowa, gdzie całkiem ciekawie wykorzystano dzwoneczki owiec do zagłuszania patetycznie doniosłej muzyki, nadając symbolicznego wybrzmienia obrazowi.

W moim uznaniu, ten film dobitnie przekonał mnie o geniuszu Bressona. Sam Andrei Tarkovski w jednym ze swoich wywiadów przedstawił własnie jego imię i nazwisko przy twórcach, których respektuje oraz śledzi ich twórczość.
Tak jak nie byłem pewny po seansie "Dziennika wiejskiego proboszcza", tak tutaj ostatecznie Robert dopisał się do moich ulubionych reżyserów.

Zapomnijcie o Hachi czy innych Lassie, Baltazar bije ich na głowę.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones