Trochę pomaga im w tym prezydent Stanów Zjednoczonych, ale wychodzi mu to najwyżej przeciętnie.
Przy założeniu, że ten film to komedia parodiująca amerykańskie podejście do życia, ogląda go się całkiem gładko.
Tylko film powstawał jeszcze w normalnych czasach, gdzie kwestie wyznaniowo-rasowe nie były sprowadzone do absurdu jak dziś.
Tam zresztą była zabawna scena, gdy filmowy ojciec Goldbluma na kwestię jednego z bohaterów: "Nie jestem Żydem" odpowiada: "Nikt nie jest doskonały" :D Śmiem twierdzić, że twórca dialogów w pełni świadomie tego użył ;)