Mike Anderson (Dolph Lundgren) jest reporterem, który w poszukiwaniu dobrego tematu nie obawia wyruszać w zapalne rejony świata. Pewnego dnia wyrusza na Bliski Wschód gdzie doszło do terrorystycznego ataku na amerykańską bazę. Lokalna ambasada USA na czele, której stoi Lou Jacskon (Louis Gossett Jr.) winą za atak obarcza grupę zwaną
Dolph Lundgren jako komando-dziennikarz, który przyjeżdża do Izraela by wyjaśnić sprawę zamachu na amerykańską bazę. Ma jeszcze jeden powód ku temu: jego "była" zajmuje tam wysokie stanowisko, a on ma szansę ponownie uderzyć w konkury o jej względy. Przeszkodą może być dawny kumpel, z którym jest zaręczona, ale...
Nie jest to oczywiście arcydzieło, ale ma swój klimat. Owszem pełno tu tandety, nieścisłości i pomyłek scenarzysty/reżysera, w końcu to film z Lundgrenem, mimo to oglądało mi się zupełnie dobrze. (Bardzo pomaga podejście z przymrużeniem oka.)